niedziela, 13 kwietnia 2014

Prawie 3 miesiące razem.

17 kwietnia miną dokładnie 3 miesiące od tego pamiętnego dnia, w którym powiłam mego syna pierworodnego. (Powiłam - jak ładnie to brzmi, ha.)  Od 3 miesięcy Gniewko jest już po tej stronie brzucha i muszę przyznać, że całkiem się do niego przyzwyczaiłam. A nawet - chyba się w nim zakochałam. W każdym razie jest to uczucie całkiem bliskie zakochaniu. Z tym, że przebywam z obiektem moich uczuć praktycznie 24 h na dobę - z maksymalnie kilkugodzinnymi przerwami, kiedy to zostawiam go pod opieką dziadków. Kiedy z nim jestem - nie mogę się napatrzeć. Taki śliczny, piękny i uroczy jest (kiedy nie płacze ;). A kiedy tracę go z oczu - mam ochotę natychmiast go dotknąć, zobaczyć. Ewidentnie zauroczenie. Choć wcale nie przyszło tak od razu - jak niektóre matki twierdzą. Słyszałam historie o miłości od pierwszego wejrzenia, tuż po porodzie. Ja mojego synka pokochałam odkąd dowiedziałam się, że istnieje jako kilkucentymetrowe stworzenie wewnątrz mojego brzucha, ale dopiero odkąd się urodził kocham go z każdym dniem coraz bardziej. 





3 miesiące temu nie wiedziałam co mnie czeka. 3 miesiące temu oglądałam film na tej samej kanapie co dzisiaj, z tą małą różnicą, że Gniewko był w moim brzuchu, a dziś spał w pokoju obok.  3 miesiące temu było mi ciężko zwlec się z łóżka z powodu ciężaru, dziś - z powodu niewyspania. 3 miesiące temu Gniewko było moim wyobrażeniem, dziś jest realny - taki do dotknięcia, pocałowania, przytulenia, oglądania. Puszczający bąki, robiący kupy, sikający po ścianach podczas przewijania, ulewający mlekiem na panele podczas odbijania, kichający, głużący, uśmiechający się, płaczący, oddychający. Realny i namacalny. Każdego dnia myślę jakie mi się szczęście przytrafiło. Chyba wciąż nie do końca w nie wierzę. Że to mój własny syn - prawdziwy, mały, żywy człowiek. Że jeszcze rok temu wcale go nie było. Nawet w zalążku. Nawet odrobinę. Po prostu nie istniał. A dzisiaj istnieje tak bardzo, że ciągle nie mogę się nadziwić. Trochę mnie zawsze śmieszyły matki zachwycające się swoimi dziećmi, takie nieobiektywne i żenująco wiecznie nimi podniecone. No. Wciąż nie wierzę, ale taką matką właśnie się stałam. Żenująco wiecznie zachwyconą - ach och jaki słodziutki Bubusek. Owszem, czasem mnie to moje dziecko irytuje. Przydługie marudzenie bez przyczyny potrafi dać w kość, szczególnie jak się wiele godzin jest z dzieckiem sam na sam. Ale wystarczy jeden uśmiech - i już, wybaczone. Już nie irytuje, już nie mam dość - już jest cacy, piękny i słodziutki.



Co się zmieniło u mnie przez ostatnie 3 miesiące? 
  • Nie wysypiam się, choć Gniewko w nocy wcale nie daje mi popalić.
  • Wróciłam do wagi sprzed ciąży - bez diet i ćwiczeń.
  • Mam wiecznie stos rzeczy do prasowania.
  • Nie mam potrzeby opróżniać co godzinę pęcherza.
  • Widzę swoje stopy zza brzucha.
  • Po 9 miesiącach przerwy - znów noszę ciężkie rzeczy (głównie gondolę z Gniewkiem w środku  - dwa piętra w dół i z powrotem).
  • Rzadziej siedzę przed komputerem.
  • Częściej chodzę na spacery.


A co się zmieniło u Gniewka?

  • Nie wygląda już jak miniaturowy zawodnik sumo rasy żółtej.
  • Nie płacze podczas przewijania. (czasem - sporadycznie mu się zdarzy).
  • Uwielbia kąpiele. Zachowuje się w wannie jak w pięciogwiazdkowym SPA - pełen relaks.
  • Wyłysiał.
  • Przytył - zaczyna przypominać ludzika Michelin. Waży 5600 g.
  • Zmienił kolor oczu - z granatowych na niebieskie.
  • Urosły mu brwi i rzęsy. Już dawno, ale na samym początku prawie ich nie miał.
  • Uśmiecha się. Szczególnie upodobał sobie pluszowy księżyc, którego traktuje jak istotę ludzką.
  • Gęga. "Gu," Agu", "Bu", "Me" są na porządku dziennym.
  • Pokrzykuje, a czasem się zaśmiewa.
  • Odwraca się nagminnie z brzuszka na plecy.
  • Będąc na brzuszku potrafi podnieś klatkę piersiową, opierając się na rękach.
  • Trzyma włożoną do ręki grzechotkę.
  • W pozycji pionowej potrafi utrzymać sztywno główkę.
  • Uwielbia wsadzać sobie do buzi swoje piąstki, które namiętnie ciumka. 
  • Ma coraz lepszy wzrok. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że lepszy niż mamusia (- 5,5 dioptrii, pozdrawiam :)
  • Sypia od kilku tygodni znakomicie. Potrafił przespać nawet 9 godzin bez przerwy, choć zdarza mu się obudzić na jedno, nocne karmenie. Póki co - nie narzekam.


Jak mu się podoba po tej stronie brzucha? 
Nie wiem, ale wygląda zazwyczaj na całkiem zadowolonego. Chyba zdążył się już zadomowić.



12 komentarzy:

  1. Skąd to znam...? ;) Dobrze napisane! U nas niewielka różnica, trochę mniej umiejętności, trochę więcejstresu i zaskoczenia wcześniactwem, ale reszta... zgadza się;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niemowlaki zdecydowanie powinny wolniej rosnąć :)
    Aż trudno uwierzyć jak ogromnie zmieniają się w ciągu pierwszego roku życia!

    Minki robi rewelacyjne, a Wasze foto ze spania świetne :)
    Świetna pamiątka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak zdecydowanie za szybko rosna ,moja tez sie urodzila 17 tyle,ze czerwca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, zawsze jak czytam twoje posty to muszę się chociaż troszkę wzruszyć :) Może to przez te hormony:P
    Ślicznie razem wyglądacie, pozdrawiam :)
    http://swiat-mimi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak.... znam to wszystko doskonale, ale jak skończy roczek, umiejętności będą jeszcze bardziej zaskakująco cudowne! :) Będzie potrafił coraz więcej rzeczy takich, jak my dorośli, mnie to teraz nieustanie zachwyca i czasem myślę, że zwariowałam, ale jak tu nie podziwiać?? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko czas leci. Może by wymyślili coś w końcu na spowolnienie tego świata :)

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne zdjęcia jak razem śpicie. taki spokój od Was bije :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czas ucieka zbyt szybko! Piękne zdjęcia:) u nas 3 miesiace minęły w sobotę i wciaż nie wierzę, że już tyle czasu za nami..

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdrowych i Wesołych Świąt Kochana :) :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bobasek śliczny a imię świetne :) Mam braciszka Gniewka :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudnie! Wspaniałe zdjęcia! Już nie mogę się doczekać mojej kruszynki :) Pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń