piątek, 21 marca 2014

O krzesełku i Gniewkowym pokoju.


Wczoraj wieczorem padła z ust Mieszka sugestia.

"Napisz na blogu o moim krzesełku."

No dobrze. Jest sobie takie krzesełko. Kilkudziesięcioletnie krzesełko. Mieszkowe krzesełko. Tydzień temu znalazło swoje nowe miejsce - pokój Gniewka. Na krzesełku tym zasiadał niegdyś, bardzo dawno temu mały Mieszko - a w niedlugim czasie zasiądzie na nim mały Gniewko. Dzisiaj zaś miejsce tam zagrzał mały Miś, żeby nikt Gniewka nie podsiadł przypadkiem. 

I przy tej okazji pomyślałam sobie, że dodam też kilka zdjęć i słów o Gniewkowym pokoju. Jest   właściwie gotowy do zamieszkania od 9 miesiąca mojej ciąży, choć Gniewko narazie zupełnie z niego nie korzysta. Łóżeczko stoi póki co w naszej sypialni (kołyska musiała niestety już pójść w odstawkę, bo Gniewko podczas mniej lub bardziej udanych prób przekręcenia się z brzuszka na plecy - uderzał głową w kraty. Miał ewidentnie za mało miejsca do akrobacji :). Szafa służy natomiast do przechowywania rzeczy, które nie zmieściły się gdzie indziej. Docelowo zniknie czerwona sofa stojąca przy oknie (której nie fotografowałam akurat tym razem), a która, choć od początku było wiadomo, że nie zostanie tu na zawsze - zdominowała ten pokój kolorystycznie :) Zamiast niej pojawi się biała komoda, aktualnie znajdująca się w naszej sypialni i służąca za przewijak. I przy okazji zrobi się więcej miejsca - tu i tam. Na razie sofa stoi, bo nikomu nie przeszkadza, a gdyby ktoś zechciał przenocować u nas - będzie miał przynajmniej wygodnie :) 

Do pokoju Gniewka wiedzie mały przedpokój wydzielony z jego pokoju. Po obu jego stronach są wnęki z półkami, służące za szafy, które zamiast drzwi mają zasłony. Jest to miejsce na garderobę, którego brakuje w przedpokoju.

wejście do pokoju Gniewka przez "szafę" :)
Najwięcej czasu poświęciłam na namalowanie brzózek i ptaszków na całej bocznej ścianie. Byłam wówczas, o ile mnie pamięć nie myli - w 8 miesiącu ciąży :) Ale oprócz tego, że dwukrotnie wylałam słoik z wodą na podłogę - na szczęście obyło się bez poważniejszych incydentów. Niestety jestem z natury osobą wybitnie niezdarną, nieskupioną, nieostrożną i w gorącej wodzie kąpaną - a w czasie ciąży te cechy przybrały monstrualne rozmiary. Przysięgam - miałam wrażenie jak gdyby moja koordynacja ruchowa przynależała do osoby kompletnie pijanej tudzież naćpanej. Że nie wspomnę o zapamiętywaniu… Ale drzewka mi się udały. Może nie są mistrzostwem świata, ale Gniewkowi się chyba podobają ;) Choć przyznam, że po upływie tych kilku miesięcy mam już zupełnie inną wizję tej ściany i najchętniej bym ją całą przemalowała :P


Kolorystyka pokoju to biel, szarość, czerwień i granat (taka marynarska). Odpowiada mi minimalizm. Z czasem i tak pojawią się tu miliony zabawek, które zazwyczaj są przesadnie kolorowe - więc podkład wolałam zrobić stonowany :) Dość dużym elementem są przyklejone do ściany literki z napisem "Gniewko", które również osobiście pomalowałam.

Anioł Stróż do prezent od mojej przyjaciółki Patrycji - to stara figurka po jej Babci. Bardzo mi się spodobała, bo lubię takie osobiste akcenty, a nie dość, że to pamiątka, to na dodatek nawiązuje do szpitala w którym urodził się Gniewko. Pod wezwaniem Aniołów Stróżów. Niech to będzie wizerunek tego Anioła, który czuwa nad nim od dnia ciężkiego porodu. 

Chorągiewki powiesiłam pod półeczką.

Na półeczce póki co stoją prezenty od cioć i wujków. Pluszaki, książki, kartki z gratulacjami.


Warto jeszcze wspomnieć o drzwiach. To jedyne przesuwne drzwi w naszym mieszkaniu. Pozostałe wyglądają tak samo, tylko mają klamki i nie są przesuwne ;) W tych wciąż brakuje gałek. Wszystkie drzwi postarzałam własnoręcznie w towarzystwie mniej lub bardziej nasilonych nudności w pierwszym trymestrze ;) Trochę mi się nie chciało, ale uparłam się, że chcę takie drzwi w mieszkaniu i niestety byłam jedyną osobą, która mogła je zrobić. Generalnie najbardziej sceptyczni wobec tego pomysłu byli moi rodzice, a zwłaszcza mój tata. Mama próbowała wierzyć, że może jakoś to będzie ;) Jednak na początku byli zdania, że wyjdzie to "dziadowsko" i, że znów sobie coś ubzdurałam. Musiałam więc udowodnić, że wyjdzie ładnie. I z efektu jestem zadowolona, szczególnie słysząc liczne pochwały pod ich adresem od odwiedzających mnie gości. Fakt faktem, że można by je jeszcze trochę dopracować i w przyszłości mam nadzieję to zrobić - ale podobają mi się znacznie bardziej od takich zwykłych, standardowych drzwi. Są również czymś, w co włożyłam trochę serca i są po prostu moje. Pod koniec pomagał mi Mieszko, szczególnie z framugami i drewnianymi elementami w przedpokoju, bo czas nas naglił, a ja zwolniłam tempo ;) Ostatecznie wszyscy byli usatysfakcjonowani, bo nawet najbardziej sceptyczny tata pod koniec podrzucił pomysł na zrobienie szafki na licznik w przedpokoju - w tym samym stylu co drzwi :) A oto one:


Do naszego mieszkania wprowadziliśmy się we wrześniu. A więc już w trójkę, tylko jedna osoba była jeszcze w dwupaku ze mną :) 

A tak poza tematem krzesełka i Gniewkowego pokoju - ostatnio zastanawiałam się, co się zmieniło odkąd nie jestem w dwupaku. I doszłam do pewnych wniosków. (coś takiego! nie do wiary - cóż takiego istotnego mogło się zmienić? ;) Ale o tym będzie następnym razem.

8 komentarzy:

  1. Jak pięknie :)
    Zakochałam się! Mniej - więcej o takim przytulnym pokoiku marzę dla Lili. Niestety to wszystko przed nami. Mam nadzieję, że uda mi się tak pięknie zrealizować wizję, którą mam w głowie :)
    Krzesełko piękne. Uwielbiam takie tradycję! U nas Lili śpi w łóżeczku, w którym ponad 30 lat temu spał jej tata :)
    Ściskam i śle buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny pokój, taki stylowy, inny, bardzo ładnie go urządziłaś! z klasą i gustem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten pokoik. Taki stonowany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu PIĘKNY, a drzwi genialne.
    Gdyby nie moje sierściuchy mieszkanie też bym miałam w bieli ...

    OdpowiedzUsuń
  5. JAK ZROBIĆ TAKIE DRZWI, PROSZĘ O PODPOWIEDŹ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę wygoogluj: jak postarzyć drzwi :) Jest dużo podpowiedzi w necie, którymi się kierowałam. W naszym przypadku drzwi zostały pomalowane zwykłą fabą akrylową. Pierwsza warstwa byla przecierana papierem sciernym zeby uwidocznic rysunek slojow, nastepnie malowana na szaro (cienko malowana lub wcierana gąbką i rozmywana wodą, ale nie trzeba tak, choc zuzywa sie mniej farby), potem na biało. a następnie znów przecierana papierem sciernym. Na koniec pomalowalismy polmatowym lakierem :) I gotowe.

      Usuń
  6. Naprawdę śliczny pokój. Czy drzewa i ptaki są namalowane, czy to naklejki?

    OdpowiedzUsuń