poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Atak Zimy na Wielkanoc.

Wróciliśmy. Trochę się cieszę, bo wyjechałam w dość ponurym okresie roku, a wróciłam wprost do czystej, kwitnącej wiosny. Ale troszkę też mi przykro, bo czuję się jakbym wróciła z długich wakacji. Podczas których, mimo wszystko, niewiele odpoczywałam, bo z 14-miesięcznym dzieckiem raczej ciężko jest odpoczywać w pełnym tego słowa znaczeniu.

Jakie są efekty dwumiesięcznego odwyku od Śląska? 

Skóra jest zdecydowanie w lepszym stanie niż na starcie. Przede wszystkim odeszliśmy praktycznie od sterydów. Ostatnio zmuszona byłam do zastosowania maści sterydowej ponownie po ponad miesięcznej przerwie, ale właściwie jednorazowo. Zamiast tego stosujemy inną maść, Elidel. Nie jest to steryd, tylko inhibitor kalcyneuryny (immunosupresant). Mniejszy kaliber, ale jednak jest to lek. Były jednak w ostatnim miesiącu dni, kiedy plecy robiły się całkowicie czyste i wówczas rezygnowaliśmy również z Elidelu. Na stałe podajemy mu pół tabletki Xyzalu (lek antyhistaminowy) dziennie. Niestety kilkakrotnie zmiany wracały - standardowo z bliżej nieokreślonych przyczyn. Mogę o to oskarżać co najmniej kilka czynników, lub żadnego z nich. Jak zwykle - wiem, że nic nie wiem. Jakiś tydzień przed wyjazdem było kolejne, mocniejsze zaostrzenie, jednak w zestawieniu z moją dokumentacją fotograficzną z końca lutego - mimo wszystko i tak w lutym było o wiele gorzej. Udało nam się jednak wszystko zagoić na powrót do domu i od kilku dni znów plecy są ładne. Wcześniej taki efekt uzyskiwałam tylko i wyłącznie po minimum kilkudniowym smarowaniu sterydem.

Reasumując: jest lepiej niż było, ale dopóki zmiany nie znikną całkowicie - nie mogę powiedzieć, że Gniewko jest zdrowy. Wciąż ciąży nad nami widmo nawrotu zaostrzenia. Regularnie nawilżamy skórę emolientem Lipikar Baume AP+ i stosujemy ubranko dla atopików Comfifast. Takie połączenie bardzo dobrze działa na skórę Gniewka, niestety nie jest w stanie zapobiec zaostrzeniom. Trudno powiedzieć ile w tym zasługi diety. Ja od miesiąca jadam wszystko, prócz glutenu. Na święta trochę sobie pofolgowałam, ale Gniewko niestety wciąż jest na diecie takiej, jak wcześniej.

A poza tym:


Mieliśmy gości. Gniewko świetnie bawił się w towarzystwie Jasia i Zosi...


… oraz swojego dalszego kuzyna Michałka :)

Domowe przedszkole.



"Otek" czyli Kot zza okna.


Michaś.


Sonia.


Budyń jaglano - kokosowy (bezmleczny i bezglutenowy)


Na Wielkanoc przeżyliśmy ponowny atak prawdziwej Zimy.





Zamiast Wielkiej Soboty - mieliśmy aurę bożonarodzeniową.


Gniewko zajada bezglutenowego i bezmlecznego mazurka :) 


A oto pokaz umiejętności aktorskich mojego syna: 








Reakcja Gniewka na hasło "zrób minkę":


No i… Gniewko zaczął w końcu chodzić! :)