sobota, 21 marca 2015

A my ciągle tutaj.

Jaki tu spokój, nananana, nic się nie dzieje, nanana, wszyscy się nudzą (?), nananana… 
Oj, ja się nie nudzę.
Zęby idą. Bolesne, płaczliwe noce powróciły. A ja powróciłam do nabiału. Czy na długo - niestety nie wiem. AZS (bo tak orzekła kolejna lekarka alergolog - że to AZS) uspokoił się na jakieś dwa tygodnie, choć lekkie ślady pozostały… Ale niestety widzę, że znów zaostrzenie się wzmaga. Może od nabiału? A może od marchewki? A może od niewiadomoczego. Zobaczymy jak się to potoczy. Mamy póki co odroczone szczepienie, nowe leki, tą nieszczęsną maścią sterydowo-antybiotykowo-przeciwgrzybiczą nie smarowaliśmy już ponad dwa tygodnie. Za to mamy ładne widoki. Chociaż tyle.
















piątek, 6 marca 2015

Za górami, za lasami… ciąg dalszy.

Nadrabiam braki mojej nieobecności w tempie ekspresowym :) Nasze dni za górami, za lasami są do siebie podobne. Ale i podobnie przyjemne. Nieśpieszne. Spokojne. Ciche. Jeśli nudne - to jeszcze mi się ta nuda nie znudziła.






















czwartek, 5 marca 2015

Bezmleczne, bezglutenowe, bezjajeczne ciasto czekoladowe bez… czekolady :)



Jestem osobą dość wybredną w kwestii jedzenia. Nie lubię przesadnie eksperymentować w tej dziedzinie. Mam od lat swoje smaki - zarówno ulubione, jak i te, do których nigdy się nie przekonam. Dlatego dieta bezmleczna i bezglutenowa to w moim przypadku niełatwe wyzwanie, choć przyznam, że bardziej uciążliwa dla mnie jest raczej ta pierwsza. Aktualnie ograniczam też w swojej diecie wiele innych produktów jak soja, czekolada, cytrusy, jajka (jadam tylko przepiórcze). Zasadniczo nie wiem czy ma to sens, ale patrząc na plecy mojego syna, pokryte suchymi, zaogniającymi się plamami (które w tym momencie są o niebo lepsze niż miesiąc temu, ale - jak już pisałam - to lubi się zmieniać niespodziewanie) - wolę trzymać się węższej i bezpieczniejszej gamy produktów. Zwłaszcza, że do lekarza specjalisty chodzimy raz na miesiąc, a w międzyczasie jestem zdana na siebie i własne błądzenie wśród rzekomych alergenów… 



Ale przejdźmy do konkretów! Ten przepis wygrzebała gdzieś i wydrukowała moja mama - jednak trzeba go było zmodyfikować na nasze potrzeby i oto powstało:

CIASTO CZEKOLADOWE BEZ CZEKOLADY

przepis na ciasto:
  • 1 szklanka mąki ryżowej
  • 1/2 szklanki mąki z cieciorki
  • 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 2/3 szklanki cukru (lub odpowiednio mniej ksylitolu - będzie mniej kalorycznie)
  • 1 szklanka ugotowanych i startych drobno buraków i marchwi
  • 1 szklanka deseru ryżowego o smaku waniliowym (lub jogurtu naturalnego sojowego)
  • 1 szklanka oleju np rzepakowego lub ryżowego
  • 1 czubata łyżka oleju kokosowego
  • 1/2 szklanki wody
  • 4 łyżki karobu
  • 1 łyżka powideł śliwkowych 
  • 1 łyżeczka wanilii naturalnej lub cukru z wanilią (nie wanilinowego)
  • 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej

Przepis na polewę karobową:
  • 8 łyżek cukru lub odpowiednio mniej ksylitolu / syropu klonowego
  • 4 czubate łyżki karobu
  • ok. 1/2 szlanki wody
  • szczypta wanilii, lub łyżeczka cukru z wanilią
  • łyżka oleju kokosowego

Sposób przygotowania:

Mąki przesiać, dodać cukier, kakao oraz sodę i wszystko wymieszać.





Następnie dodać resztę składników (olej kokosowy po uprzednim podgrzaniu i przestudzeniu, żeby był płynny). Całość mieszać łyżką, aż składniki się połączą. Przełożyć do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 190 stopni przez ok 40 minut.






Ciasto po wystudzeniu posmarować polewą karobową.


Smacznego tym na diecie, oraz tym eksperymentującym! :)




wtorek, 3 marca 2015

Zimowe przedwiośnie za górami, za lasami.



6 tygodni przerwy. Niezły wynik. Muszę jednak przyznać, że ostatnio zupełnie nie miałam ochoty na pisanie. Opisywanie, rozpisywanie się, zagłębianie w problemie i rozkładanie go na czynniki pierwsze…

Od połowy grudnia powróciły ze zdwojoną siłą problemy skórne Gniewka. Zaczęło się od dziwnej wysypki na plecach, która pojawiła się z dnia na dzień. Następnie rozwinęło się to w suche, zaognione,  wypukłe placki na całych plecach. Diagnoza AZS, wątpliwe podejrzenie łuszczycy, następnie sugestia jakiejś dziwnej choroby autoimmunologicznej, po drodze rozważane przeze mnie diagnozy ŁZS, liszaja płaskiego, łupieżu Gilberta… Ostatecznie nadal najbardziej prawdopodobne jest Atopowe Zapalenie Skóry, jednak w nietypowej odsłonie. 

Od 6 tygodni jestem na diecie, na której Gniewko jest od samego początku. Bezmlecznej i bezglutenowej. Od 6 tygodni wciąż stosujemy maść z dodatkiem antybiotyku, środka przeciwgrzybiczego i sterydu, która pomaga. Na kilka dni, czasem nawet krócej. Po tym czasie wszystko wraca i znów trzeba użyć maści. Do tego syrop antyhistaminowy. Za tydzień czeka nas kolejna wizyta - u trzeciej alergolog… Jestem tym zmęczona, nie ukrywam. Zdołowana. Bo błądzimy, nie wiedząc czy idziemy słuszną drogą, czy też może ślepą uliczką. Czy ma sens wykluczanie kolejnych pokarmów, czy da efekt przy długotrwałym stosowaniu diety, czy też może to coś zupełnie innego? Czy ta przypadłość ma w ogóle podłoże alergiczne, a jeżeli tak, to czy pokarmowe? Nie wiem nic. Sytuację komplikuje fakt, że w testach alergicznych nie wyszło kompletnie nic. I wcale nie musiało - nawet jeżeli Gniewko ma alergię. Do 3 roku życia testy często nie wychodzą. Zarówno standardowe testy na alergię jak i te na nietolerancje pokarmowe… 

A mleko modyfikowane? Preparat mlekozastępczy? Strach wprowadzać… Często pobudki nocne również nie wskazują na to, że nadszedł dobry moment na zmiany… Ale zobaczymy co powie kolejny lekarz.

Od ponad tygodnia siedzimy w domku w górach. Z nadzieją, że może zmiana klimatu coś pomoże. Powietrze i woda czyste jak łza. Za tydzień wracamy zwiedzać przychodnie, ale prawdopodobnie wrócimy ponownie. Póki co wyraźnej poprawy nie widać, choć skóra w tym momencie jest w stanie niezłym. Mam jednak świadomość, że to zmienia się z dnia na dzień i wolę po raz kolejny nie nastawiać się na nic...

Jutro koniec przewidzianego okresu mojej diety. Co zrobię? Nie wiem. Dobrze, że wokół tylko góry, lasy i śnieg. Nie ma zbyt wielu pokus kulinarnych. I dobrze.