środa, 17 września 2014

Niemcy. Wakacje. Sceny z….



Przebyliśmy razem ponad 1600 km w obie strony. Gniewko zniósł to niesłychanie dobrze. Robiliśmy przerwy co 2-3 h i jakoś zleciało. Mimo strasznych korków w drodze powrotnej.

I znów brakuje mi czasu. Wróciłam chora. Przeziębiona. Na szczęście Gniewko wciąż zdrów jak ryba. Rosną nam kolejne dwie jedynki - u góry, bez większych problemów. Zaczęło się też pełzanie na całego. Do przodu, do tyłu, w lewo i prawo. Nieważne w jakim stylu, grunt, że dorwie wszystko w zasięgu wzroku. Co tylko wpadnie mu w oko. Przy okazji wyskoczyły nam znów czerwone plamy na policzkach, rozważam czy to po pomidorze czy może znów po pół łyżeczki kaszy manny… a może jeszcze po czymś innym?



Tydzień w domku w lesie. Rodzinnie. W szóstkę. Rodzice, mama Mieszka, ciocia i my. Mnóstwo grzybów, ryb, wiewiórek i królików. Ale jedliśmy tylko te pierwsze. Tydzień z basenami - pierwszy raz Gniewka w tak dużym zbiorniku wodnym. I nauka pluskania się w wodzie. W końcu zrozumiał, że to może być naprawdę niezła zabawa. 



Było też trochę zwiedzania, trochę zabawy na karuzelach i rollercosterach w Heide Parku. Czasem słońce, czasem deszcz. Czasem nawet ulewa. I dużo wypoczynku. Piękny tydzień.



Ja niestety wieczorami pracowałam, żeby się jakoś wyrobić z obrabianiem zdjęć i robię to nadal. Dlatego w ramach przerywnika - kilka scen z naszych wakacji. Na razie część pierwsza.






środa, 3 września 2014

Urlop.



W piatek wybywamy rodzinnie na caaały długi tydzień. Do Niemiec. Z tej okazji wyrobiliśmy Gniewkowi dowód osobisty :) Dlaczego dowód, a nie paszport? Prosta sprawa - wyrobienie dowodu jest znacznie szybsze, prostsze i tańsze. W zasadzie kosztuje tylko tyle, co zrobienie zdjęcia u fotografa. Oczywiście można też próbować samemu, zwłaszcza jak się jest fotografem [sic!], ale… stwierdziłam, że to ustawianie z półprofilu na siłę to nie w moim stylu i zwaliłam robotę na kogoś innego. Ja trzymałam Gniewka, siedzącego na stołku a moja mama stała z boku robiąc śmieszne miny, a Gniewko się uśmiechał i taki otrzymaliśmy efekt pracy zespołowej:


Wyszło dość zabawnie, jak widać.

A poza tym padam z nóg, bo ostatnimi czasy słabo się wysypiam nocą. Obrabiam zdjęcia, karmię dziecię i tak w kółko… Urlop mi się przyda.




poniedziałek, 1 września 2014

Nie masz czasu na śniadanie?

Tak, wiele razy słyszałam z ust młodych matek (ze swoich ust także ;): "Nie mam czasu nawet zjeść śniadania". Mnie też się to zdarza. Nie mniej chciałabym zaproponować Wam superszybkie rozwiązanie na bardzo skuteczne, poranne zapełnienie żołądka. Przygotowanie mojego magicznego trunku zajmuje może kilka sekund więcej niż zalanie płatków mlekiem, ale za to konsumpcja jest znacznie  szybsza od kilkuminutowego wiosłowania łyżką.

Choć od czerwca odpuściłam sobie dietę bezmleczną, to do śniadania w postaci mleka z płatkami lub musli - do tej pory nie wróciłam. Od jakiegoś tygodnia zajadam się wprawdzie owsianką na wodzie, zalaną niewielką ilością mleka, ale przez wiele tygodni był to dla mnie zakazany owoc. Uwierzcie mi, że osobie, która do tej pory jadała na śniadanie jedynie produkty mleczne (albo kawa z mlekiem, albo mleko z płatkami, albo chleb z serem, albo twarożek…) - ciężko jest wymyślić coś innego, a zwłaszcza kiedy nie ma na to czasu.

Zanim przeszłam na dietę bezmleczną przepadałam za szybkim koktajlem bananowym, robionym oczywiście na mleku. Postanowiłam więc "przerobić" go dla siebie w bardzo prosty sposób - dodając zamiast mleka krowiego - mleko roślinne. Próbowałam wersji z mlekiem kokosowym, z kaszy quinoa i ryżowym. Muszę przyznać, że zdecydowanie najbardziej polubiłam wersję z mlekiem ryżowym o smaku waniliowym. Jeśli dodatkowo, po nieprzespanej, ciężkiej nocy chcecie postawić się na nogi - polecam dolać do koktajlu, magicznego eliksiru w postaci filiżanki espresso.

A oto mój koktajl, którego wykonanie zajmie wam ok. 3 minuty, a wypicie ok. 1 minuty ;)


KOKTAJL BANANOWO-KAWOWY BEZMLECZNY
2 banany
300 ml mleka ryżowego o smaku waniliowym
(opcjonalnie) filiżanka espresso
blendujemy i gotowe!



… i wymówki, że brakuje czasu - już nie ma :) Smacznego!